środa, 5 października 2011

Problem z puszczeniem problemu


Jeden problem to nie problem sto problemów to jest problem” tak często powtarzał mi znajomy. Co ciekawe nigdy nie pokazywał, że ma kłopoty i raczej się nie przejmował tym co go spotyka. To też jest sposób na życie.
A właściwie czym jest problem i jaka jest jego istota? Nad tym zagadnieniem zajmowały się od tysiącleci całe sztaby ludzi od zaczynając kapłanów a na wybitnych filozofach kończąc. A co najśmieszniejsze nikt tak naprawdę nie znalazł na to pytanie
jednoznacznej odpowiedzi. Odpowiedź jest jednak banalna, to coś siedzi w nas samych i jest naszym wytworem, a szczególnie w formie lęków i obaw. Tak właśnie sami stwarzamy „potwora” zwanego problemem i pozwalamy mu „działać” w różnych sferach naszego życia. Problem to wytwór naszej wyobraźni i tak samo może zniknąć jak się pojawił. Tak więc nie można zdefiniować problemu i zapisać go w sztywne reguły, bo nie podlega on żadnym naukowym prawom i regułom. Sami go wpuszczamy do swojego życia, pozwalamy mu rozgościć się potem karmimy go swoimi emocjami /najczęściej negatywnymi/ i dodajemy mu siły i mocy. Trzymamy go mocno integrując się z nim, pieścimy i opiekujemy się troskliwie, bacząc aby nie stała się mu żadna krzywda, bronimy gdy ktoś lub coś zagraża jego egzystencji. To wszystko trwa jednak do czasu, gdy ten gość zaczyna nam przeszkadzać a jego obecność utrudnia nam normalną egzystencję. Trudności pojawiają się wtedy gdy próbujemy samodzielnie coś osiągnąć bez odwoływania się do sił wyższych. Piszę ogólnie, gdyż każdy z nas po swojemu rozumie świata i na własny sposób go pojmuje. I tak dla jednej osoby jest coś zrozumiałe, za to inna ma duże problemy ze rozumieniem tego np. bogactwo kojarzy się z posiadaniem dużej ilości pieniędzy, wspaniałych nieruchomości, obrazów etc. inna osoba rozumie bogactwo jako wewnętrzne posiadanie ukrytych zdolności i talentów.
Niełatwo uwolnić się jednak od problemu czymkolwiek jest on dla nas. Puszczenie go jest dla nas niezrozumiałe, bo przecież jak można się pozbyć czegoś co się zaprosiło do siebie i stało się częścią nas. Przez lata żyliśmy przecież z tym „gościem” i pielęgnowaliśmy go jak najlepiej mogliśmy, a teraz mamy powiedzieć „won stąd”. Boimy się pustki, którą powinniśmy wypełnić czymś nowym, co będzie dla nas korzystne. I tutaj nie wiemy bardzo czym wypełnić. Każdą pustkę najlepiej wypełnić energią miłości, nawet od Boga, bo jest ona najczystsza. To nie jest trudne i nie wymaga skomplikowanych procedur i rytuałów.
Puszczenie problemu to nic innego jak wyproszenie intruza z naszego domu czyli naszego umysłu. Brzmi to tajemniczo, więc spodziewam się dużej krytyki. Ostatnio modne jest uwalnianie duchowe, mentalne, hipnoza, regresing i inne techniki zmieniające naszą świadomość i jednocześnie wpływające na stan naszego ducha. Wszystkie są dobre i skuteczne jednak brakuje im jednej rzeczy bardzo ważnej i istotnej a którą wielu uzdrowicieli pomija jest to nasza zgoda. Musimy dać przyzwolenie na dokonanie zmiany, bo inaczej żadna metoda i technika nie zadziała.
I to jest cudowna metoda na uwolnienie się od wszelkich trapiących nas problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz